Kiedy pan Dominik, czterdziestodziewięcioletni mężczyzna, zgłosił się do prywatnej pracowni diagnostycznej na badanie metodą rezonansu magnetycznego, nie spodziewał się, że będzie to jego ostatnia wizyta. To miało być standardowe badanie, które jednak zakończyło się tragicznym epizodem – śmiercią pacjenta. Mężczyzna niespodziewanie doznał wstrząsu anafilaktycznego, a personel medyczny nie był w stanie mu udzielić skutecznej pomocy.
Rok temu pan Dominik udał się do jednej z prywatnych wrocławskich pracowni rezonansu magnetycznego z powodem bóli brzucha. Podczas tej wizyty doszło do tragicznego incydentu – pacjent doznał wstrząsu anafilaktycznego. Jego żona, pani Barbara Konefał, opowiada dramatyczną sytuację: „Zauważyłam, że mój mąż zasłabł. Widząc uchylone drzwi gabinetu, postanowiłam wejść. Zastałam go leżącego nieprzytomnego na boku”.
Chaos i panika zapanowały wśród personelu. „Pielęgniarki wchodziły i wychodziły, wyraźnie nie wiedząc, co robić. Moje uczucia można opisać tylko jako przerażenie” – dodaje pani Barbara.
Mimo obecności kwalifikowanego personelu medycznego na sali, nikt nie potrafił udzielić skutecznej pomocy panu Dominikowi. „To było niewyobrażalne. Na zawsze zapadnie mi w pamięć obraz mojego męża, pokrytego białym prześcieradłem. Wyjechałam z domu z mężczyzną pełnym życia i sił, a wróciłam… sama” – mówi ze smutkiem pani Barbara.