Zapierające dech w piersiach kryminale akcje dzieją się nie tylko w Los Angeles czy Nowym Jorku. O tego typu sytuacjach można również usłyszeć w stolicy Dolnego Śląska. Na dzielnicy Krzyki doszło do brawurowego pościgu między policjantami a mężczyzną oskarżonym o włamanie i kradzież w sklepie.
33-letni włamywacz
Funkcjonariusze z komisariatu w Krzykach wdali się w pościg zca 33-latek, który wcześniej dopuścił się kradzieży z włamaniem. Wiemy, że próbował on zaatakować policjantów metalowym szpikulcem. Oni zaś poczuli się zmuszeni do oddania strzału w powietrze.
Według informacji prasowych Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu w dzielnicy Krzyki doszło do rozboju. Pewien mężczyzna włamał się do pawilonu spożywczego. Niestety policjantom nie udało się znaleźć sprawcy, kiedy dotarli na miejsce. Śladów włamania również nie było widać. Pojawił się jednak jeden trop, który ostatecznie doprowadził sprawę do końca. Chodzi o dziurę w ścianie.
Brawurowy pościg
Wokół budynku znajdowało się rusztowanie, więc mundurowi zdecydowali, że powinni się po nim wspiąć. Na jednym z wyższych jego pięter znajdował się kucający mężczyzna. Miał w ręku niebezpieczny przedmiot, jakim był metalowy szpikulec. Jego długość wynosiła ok. 40 centymetrów. Standardowo, policjanci krzyknęli do niego, aby się nie ruszał. Niestety 33-latek nie zastosował się do tej komendy i zaczął biec.
Policjanci zaczęli biec za nim. Poinformowali go, że jeśli się nie zatrzyma, to będą musieli użyć broni palnej. To go jednak nie speszyło i kontynuował ucieczkę. Był jednak jeden zwrotny moment, w którym mężczyzna się zatrzymał a następnie ruszył w stronę policjantów. Chciał ugodzić któregoś z nich szpikulcem, ale mu się to nie udało. Jeden z mundurowych kopnął sprawcę w klatkę piersiową. Mężczyzna wiedział, że nie wygra, więc ponownie zaczął uciekać. Wtedy już zrobiło się poważnie i policjanci wystrzelili strzał ostrzegawczy.
Napad na sklep
Na ile poważny był napad na sklep, którego dokonał 33-latek? Otóż szacuje się, że skradziono artykuły spożywcze, których łączna wartość wyniosła mniej więcej 6 tys. złotych. Oprócz tego wśród skradzionych produktów znalazł się sprzęt komputerowy warty powyżej 4 tysięcy złotych. Za taką kradzież przewiduje się do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Jeszcze jednak nie wiemy, jaki wyrok zapadnie w tej sprawie, a póki co mężczyzna znajduje się w areszcie śledczym. Na jego niekorzyść działa również fakt, że w przeszłości już był karany. Recydywa zawsze zwiększa prawdopodobieństwo usłyszenia surowego wyroku.
Podobne włamanie miało miejsce w Gdyni na początku tego roku.