Młoda mieszkańka Nadodrza utrzymywała, że będzie w stanie zapewnić zwierzętom odpowiednią opiekę oraz umieścić je w domach pełnych miłości. Niemniej jednak, okazała się być nieodpowiedzialna, a jej podopieczne były skazane na egzystencję bez dostępu do jedzenia czy wody, w ekstremalnie ciężkich warunkach.
Dostrzegliśmy pokój nastoletniej dziewczyny przekształcony w cuchnący przybytek, gdzie śmieci znajdowały się wszędzie. W środku tego bałaganu przebywały małe kotki. Te zwierzęta trafiły pod opiekę 19-letniej dziewczyny z osiedla Nadodrze we Wrocławiu. Utrzymywała, że przeprowadza akcję zbierania kotków, aby zaopiekować się nimi i znaleźć dla nich domy pełne miłości. Ale zamiast odczuć poprawę swojego losu, te zwierzęta spotkały cierpienie, głód i pragnienie w domu młodej kobiety mieszkającej na Nadodrzu.
– Gdy tylko przekroczyliśmy próg, poczuliśmy straszliwy smród. Zapach odchodów, moczu i śmieci… Tym co ujrzeliśmy było jeszcze dalej od zapachu – na podłodze i meblach rozrzucone były śmieci i fekalia, a siedem przerażonych kotków siedziało pośród tego brudu – tak Dolnośląska Straż do spraw Zwierząt opisuje swą interwencję.
Zaniedbane zwierzęta były do granic możliwości wycieńczone i nie miały dostępu do pożywienia oraz wody. Były zarobaczone oraz miały pchły i wszoły. Trapiły je biegunki, a ich brzuchy były tak spuchnięte, że były trzykrotnie większe od głów. Potrzebują pomocy medycznej: ich oczy są zalane ropą, nosy są zatkane i mają problemy z oddychaniem. Teraz są pod troskliwą opieką wolontariuszy Dolnośląskiej Straży do spraw Zwierząt, którzy apelują o wsparcie finansowe na leczenie tych uratowanych zwierząt.